Szczęśliwa trzynastka czyli konwent nad konwentami!
W ostatni weekend czerwca (29-30 czerwca 2018 r.), przedstawiciele polskich winnic stawili się walnie na trzynastym już Konwencie Polskich Winiarzy. To największe spotkanie polskich producentów wina, organizowane jest tradycyjnie przez Polski Instytut Winorośli i Wina oraz lokalne stowarzyszenie winiarskie, którym w tegorocznej edycji było Stowarzyszenie Winnice Dolnośląskie w partnerstwie z Uniwersytetem Przyrodniczym we Wrocławiu.
Konwent Polskich Winiarzy to przede wszystkim spotkanie, podczas którego polscy winiarze mają okazję się spotkać, zaprezentować swoje wyroby oraz poddać je ocenie kolegów oraz profesjonalnego panelu degustacyjnego, złożonego z enologów, sommelierów, dziennikarzy i krytyków winiarskich. Jeszcze rok temu rozważano czy formuła konwentowa, kluczowa dla rozwoju umiejętności polskich producentów u zarania rodzimego winiarstwa, nie wyczerpała się w obliczu postępującej dynamicznie profesjonalizacji. Jestem jednak przekonany, że dziś takich pytań już nikt nie zadaje. Konwentowa „trzynastka” okazała się wyjątkowo szczęśliwą. Jeśli ktoś rozważał dotąd sens corocznego spotkania, będąc obecnym we Wrocławiu, z pewnością wyrzucił te pochmurne myśli ze swojej głowy 🙂
Sam konwent rozpoczął się od III Konferencji Naukowej „Agrotechniczne aspekty uprawy winorośli i jakości wina w Polsce” WINNICA – TECHNOLOGIA – ENOLOGIA – ZDROWIE (podczas której miałem okazję wygłosić referat na temat praktycznych problemów związanych z dozwolonymi praktykami enologicznymi). Integralną częścią konferencji, uzupełniającą atrakcje konwentu były wyjazdy studyjne do lokalnych winnic (Winnica Moderna, Winnica Krakowiany). Drugi dzień wydarzenia wypełniały panele edukacyjno-dyskusyjne. Uczestnicy konwentu mieli okazję zapoznać się między innymi z techniką badania winnic przez drony oraz technologią produkcji win musujących w wykonaniu morawskiego producenta wina (PROQIN) oraz wykładowcy akademickiego (Mendelova univerzita v Brně) Martina Prokeša oraz uczestniczyć w poprowadzonym przez niego, widowiskowym szkoleniu z techniki sabrage, polegającej na otwieraniu butelki wina musującego szablą 🙂
Punktem programu, który wieńczył oficjalną część pierwszego dnia konwentu była dyskusja na temat przyszłości polskiego winiarstwa, w którą aktywnie włączyli się obecni goście. Przeanalizowano współczesne problemy i wyzwania stojące przez polskim winem, jego producentami oraz samym konwentem.
Dzień ten zakończył się oczywiście imprezą integracyjną, która pozwoliła kontynuować w mniej zobowiązującej już formie dyskusje i degustacje do późnych godzin 😉
Trzeci dzień, wieńczący imprezę odbył się w tradycyjnej, lecz nieco zmodyfikowanej, formule oceny panelowej. Jak co roku, kolejne wina poddawane były degustacji i ocenie przez zebranych gości.
Niezwykle wdzięcznie zaprezentowały się białe wina z polskich winnic, których producentom trzeba oddać cześć. W większości przypadków nie odróżniają się już one pod względem jakości od swoich odpowiedników z nieco starszych krajów winiarskich co jest niemałym powodem do dumy. Niedawne konwenty wypełnione dyskusjami o wadach technologicznych kolejnych win odeszły w niepamięć. Zaledwie kilka butelek wzbudzać mogło nieznaczne kontrowersje, zdecydowana większość etykiet zasługiwała jednak na niekwestionowane uznanie.
Światową klasę pokazały nieliczne wina różowe, choć ich ilość wskazuje wyraźnie, że polscy producenci są bardzo zachowawczy i nie potrafią wciąż wykorzystywać tego ich potencjału. Podobna sytuacja miała miejsce w przypadku win musujących, które mieliśmy okazję degustować jedynie poza oficjalnym panelem! To wielka szkoda ale i skaza na wizerunku całego, polskiego winiarstwa. W obu wspomnianych kategoriach jesteśmy bowiem w stanie śmiało konkurować z najambitniejszymi winami tej klasy na świecie. Zarówno zmieniające się tendencje konsumenckie jak i ewidentna premia klimatyczna powinny kierować polską produkcję wina ku różowym i musującym zakamarkom rynku. Ilość tych win, które powinny być i być mogą polską wizytówką, jest natomiast wciąż niezadowalająca. Podobnie niezadowalająca, choć z zupełnie innych powodów, jest natomiast wciąż jakość części win czerwonych. Prezentowanie młodych win czerwonych na technicznej ocenie dla branży nie jest niczym złym. Podparta doświadczeniem obawa, że część z tych win trafi niebawem już lub trafiła do sprzedaży przeważa jednak w negatywnej ich ocenie. Dwa nieustannie pojawiające się problemy to niedojrzałość surowca i samego wina. Polscy winiarze wciąż targani są pokusą robienia „na siłę” wina czerwonego nawet w słabszych rocznikach. Dominujący wzorzec premiuje bezwzględną macerację, potężną taniczność i dębowe smaki miast świeżości, owocności i radosnej lekkości bezpretensjonalnej czerwieni właściwej chłodniejszym latom. Wzorzec ten nie znajduje jednak swojej konsekwencji w długim, wieloletnim dojrzewaniu samego wina. Polska czerwień jest technologicznie dopracowana ale mocno nieprzemyślana. Pociesza jednak, że coraz więcej win odmienia to przykre wrażenie i chwała winiarzom, których cierpliwość i twardy charakter pozwoliły na zrobienie naprawdę dobrych win czerwonych. To nieprawda, że się nie da!
Niezależnie od słów krytyki, ogólny obraz polskiego winiarstwa przedstawia się wyjątkowo pozytywnie. Większość starszych stażem uczestników konwentu zgodzi się chyba, że tak wysokiej jakości polskie wino jeszcze nigdy dotąd nie miało a przecież konwent tegoroczny odbył się po najsłabszym dla naszych winnic 2017 roczniku.
Rzetelność formy wymaga aby wzorem lat poprzednich, wypunktować organizatorom czcigodne starania ale i organizacyjne niedociągnięcia 😉
Uprzedzając wnioski trzeba jednak przyznać, że dobrze zorganizowanego konwentu dawno nie było. Organizatorzy stawali na głowie by zrobić wszystko jak należy. Pozytywną zmianą było akademickie zaplecze samego wydarzenia. Nowoczesne sale wykładowe, przystosowane specjalnie do potrzeb degustacji zapewniały komfort, pozwalający skupić się na ocenie wina, nie zaś na trudnych warunkach otoczenia. Po gorących salach gimnastycznych to niemała ulga 😉 Także zaplecze pozwalające dostarczać do naszych kieliszków wino w optymalnej dla oceny temperaturze, nie było w poprzednich edycjach oczywistością. Na pochwałę zasługuje także agenda konwentu, pozwalająca dawkować sobie stosowne moduły według zainteresowań i możliwości uczestników. Wspomniany już na wstępie podział na dzień naukowy, szkoleniowy i degustacyjny umożliwiły logistyczne uporządkowanie planu pobytu gości w urokliwym (także na obrzeżach) Wrocławiu.
Apetyt rośnie w miarę jedzenia, przez co dolnośląscy winiarze wysoko podnieśli poprzeczkę przyszłorocznym organizatorom. Zachęcając do powielania wzorcowej pod wieloma względami, tegorocznej organizacji dodam od siebie kilka uwag, które pozwolą uczynić kolejne zjazdy jeszcze lepszymi 🙂
Przede wszystkim warto zwrócić uwagę na przekaz części szkoleniowej. Faktem jest, że na konwencie pojawiają się zarówno winiarze doświadczeni jak i początkujący. Jeśli chcemy jednak osiągnąć efekt wymiany doświadczeń pomiędzy „pokoleniami” polskich pionierów a nowicjuszy musimy budować imprezę atrakcyjną także dla producentów, którzy uczestniczą w niej od samego początku. Zdecydowanie warto odejść od szkoleń o charakterze elementarnym, pozostawiając zagadnienia podstawowe lokalnym organizacjom a skupić się na specjalistycznych wykładach, których dotąd w Polsce nie było. Konwencja zapraszania gościa zagranicznego jest wyśmienitą, poziom prezentacji powinien jednak przystawać do dojrzewającego już polskiego winiarstwa 🙂
Nieco zamieszania organizacyjnego wprowadziły też kwestie związane z pierwotną datą konwentu oraz późniejszymi zapisami. Główna wina spoczywa jednak na niezależnym od organizatorów a spowodowanym wyraźnym sukcesem rynkowym polskiego wina, zapełnionym kalendarzu imprez. Nie sposób zorganizować już wydarzenia winiarskiego tak by nie kolidowało z innym o podobnym charakterze.
Pewną niedogodnością była też niewątpliwie sama lokalizacja konwentu na przedmieściach Wrocławia, która została tak wychwalona przeze mnie powyżej. O ile warunki dla winiarskiej konferencji były doskonałe, o tyle przemieszczanie się własnymi środkami transportu po dniu wypełnionym ciężka, sensoryczną pracą nie było dla wszystkich łatwe 😛
Kończąc, składam serdeczne gratulacje organizatorom! Nikt chyba nie ma wątpliwości, że wszystko zrobiono tak dobrze jak tylko pozwoliły lokalne warunki i niezależne od animatorów wydarzenia okoliczności a my bawiliśmy się doskonale, uczestnicząc w najlepszym jak dotąd Konwencie Polskich Winiarzy. Idea impreza jak się zdaje rozbłysła na nowo. Nie tylko jako coroczna ocena techniczna polskiego wina ale tez jako miejsce spotkań, integracji, nabywania nowej wiedzy i wymiany doświadczeń. Nowym zjawiskiem jest też pojawienie się dystrybutorów wina, którzy w tym swoistym konkursie piękności robili notatki by wyłowić świeże perły na potrzeby własnych piwnic.
Wyjechaliśmy z przyjaznego Wrocławia zrelaksowani, bogatsi o nowe znajomości, doświadczenia a przede wszystkim przekonani o jakości polskiego wina uczestnicząc niewątpliwie w wydarzeniu dopracowanym, przemyślanym zarówno organizacyjnie, merytorycznie jak i rozrywkowo.
Jak wyglądał konwent w wielkim skrócie, możecie obejrzeć w filmie na znanym Wam już (mam nadzieję) kanale YouTube – PARAGRAF PRZY KIELISZKU 🙂
Bardzo dziękuję dolnośląskim winiarzom za zaproszenie na Konwent i raz jeszcze kłaniam się Wam nisko.
Może chcielibyście przejąć tę imprezę na stałe? 😛
Kategorie
Tagi
Podobne wpisy
-
Pingback: Konwent Polskich Winiarzy 2019 | Paragraf w kieliszku