Nikt się nie spodziewał świętej prohibicji… na stadionie
Po ostatnim, nieco emocjonalnym wpisie (Bombonierka z monopolowego) poświęconym kolejnym, złotym pomysłom polskich urzędników, postanowiłem pozwolić raz jeden aby mój monochromatyczny, prawniczy umysł zdominował jakże kolorową, prokonsumencką duszę. Wpis zacząłem szykować kilka dni temu z zamierzeniem stworzenia tekstu o PARPA możliwie rzeczowo i bez zbędnych, kąśliwych uwag. Przerażającej rozrywki dostarcza jednak rzeczywistość, zmieniając niekiedy najsłuszniejsze plany. Po informacji o możliwym wszczęciu postępowania przeciwko Robertowi Lewandowskiemu za spożywanie na stadionie napoju alkoholowego (świętowali zwycięstwo szampanem), miarka się przebrała – bez kpiny i tym razem się nie obejdzie. Zanim przejdę do omawiania podstaw działania i zasad przyświecających misji omawianego dziś systemu instytucji, chciałbym polecić wpis z zaprzyjaźnionego i bliskiego tematycznie bloga browarparagraf.com – o PARPA słów kilka. Wpis, podobnie przywołanemu we wstępie, nieco emocjonalny lecz wierzcie mi proszę, że ciężko tego uniknąć dotykając przedmiotu naszych dzisiejszych rozważań. Nawiązując w tytule do kultowej już sceny w wykonaniu legendarnego Monty Pythona, zapraszam do weekendowej lektury. Będzie nieco szerzej i zwyczajowo już weselej niż w wieloznacznie pospolitej wikipedii 😛
INSTYTUCJONALNE WZORCE
Zacznijmy od wyjaśnienia prowokacyjnego żartu (ufam, że urzędnicy w PARPA mają w sobie choć trochę humoru i autoironii). Nie mogę się bowiem powstrzymać od tego aby nie wspomnieć tu na wstępie o tkwiącym we mnie skojarzeniu do świętej inkwizycji, której to pieszczotliwe określenie całego systemu narodowej trzeźwości (znanego tu jako święta prohibicja), zawdzięcza za moją przyczyną swoje istnienie. Jak wiemy, inkwizycja – zwana też świętym oficjum (sanctum officium) to system śledczy utworzony w celu wyszukiwania, nawracania i karania heretyków, sprzeciwiających się doktrynie wiary (czytaj papieżowi), który doczekał się instytucjonalizacji, między innymi pod auspicjami korony hiszpańskiej i portugalskiej. Nie ciemnymi faktami z historii Europy i kościoła katolickiego się jednak dziś zajmiemy (choć w pamięci naszej powinno pozostać biblijne nawiązanie w logotypie PARPA oraz art. 1 ust. 3 ustawy o wychowaniu..., który w świeckim konstytucyjnie państwie nakazuje współdziałanie organów państwa z Kościołem Katolickim i innymi kościołami oraz związkami wyznaniowymi) a jedynie sposobami działania inkwizycyjnych urzędników. Sama ich procedura wywodzi się, jak większość prawniczej myśli na starym kontynencie, z sądownictwa starożytnego Rzymu. W omawianym przypadku, proces inkwizycyjny charakteryzował się skupieniem w rękach jednej osoby wszystkich istotnych funkcji procesowych. Inkwizytor (inquisitor) był w tym procesie jednocześnie oskarżycielem, obrońcą i sędzią, który, działając z urzędu, miał dążyć do ustalenia rzeczywistego stanu faktycznego za pomocą racjonalnych środków dowodowych. Przesłuchania podejrzanego – w tego typu procesie – miały na celu przede wszystkim skłonienie go do przyznania się do winy. Może i nadgorliwie fantazjuję w przerysowany sposób, a dla niektórych instytucji pewnie i nieco krzywdzący, ale gdy funkcjonujący w powszechnym porządku prawnym podmiot, którego decyzje podparte są przymusem państwowym, orzeka samoistnie w oparciu o własne metody działania, ścigając zarówno przejawy obrazy prawa materialnego jak i subiektywnie traktowane naruszenia moralności, budzi to mój wewnętrzny niepokój co do zakresu mojej wolności osobistej w tym kraju. Resztę komparatystycznej pracy i dalsze refleksje na temat historycznych form totalitarnej kontroli w zestawieniu z funkcjonującymi instytucjami prawa polskiego pozostawiam Czytelnikom.
WYPACZENIA REALNEJ PROHIBICJI
Tej historii nie trzeba chyba nikomu przypominać. Amerykanie do dziś nie mogą całkiem otrząsnąć się z piekła jakie zafundowało im słuszne założenie powszechnej abstynencji. Pięknie wprowadzać w życie myśl o idealnym świecie. Wielu faktycznie próbowało (choćby poczciwy towarzysz Lenin) lecz efekty były zazwyczaj zdecydowanie dalekie od założonych wstępnie oczekiwań. Początek XX w. w Stanach Zjednoczonych to czasy intensywnej (jeśli nie agresywnej w przypadku złych żon pijaków, które biegały z siekierkami po okolicznych barach) a zyskującej na popularności walki o trzeźwość narodu (faktem jest, że problem alkoholowy faktycznie w USA występował), która w kolejnych latach przyodzieje się w instytucjonalne ramy. Dla nadgorliwej realizacji utopijnej idei całkowicie czystego od alkoholu społeczeństwa, 16 stycznia 1919 roku ratyfikowano 18 poprawkę do Konstytucji (tzw. ustawa Volsteada), w oparciu o którą w całym kraju zakazane zostało produkowanie, transport oraz sprzedaż napojów alkoholowych. W bezpośrednio policzalnych skutkach poprawka faktycznie działała, upadł rynek alkoholu, spadło jego nominalne spożycie, statystyki wyrażnie się poprawiały. Poza świadomością przeciętnego obywatela i poza kontrolą rządu pozostawał jednak czarny rynek, który dzięki wprowadzonej prohobicji rozrósł się do niebywałych rozmiarów. Pijący pili dalej jednak zamiast legalnego i sankcjonowanego prze państwo alkoholu o kontrolowalnej jakości spożywali drogi i niezawsze najczystszy produkt pochodzący z przemytu (prohibicja nie obowiązywała przecież ani w Kanadzie ani w Meksyku) lub z nielegalnych, podziemnych bimbrowni, rujnując swój własny portfel i zdrowie a napychając kieszenie gangsterom takim jak Al Capone. Złośliwie dla rządowych statystyk, lawinowo rosła natomiast przestępczość, ulice amerykańskich miast opanowały gangi a wraz z nimi zagościła przemoc, strzelaniny, nielegalny handel alkoholem z którego profity inwestowano w równie nielegalnych branżach jak prostytucja czy rodzący się rynek narkotyków, rosło bezrobocie, niedomagała oficjalna gospodarka. Słuszna idea, która wykluczając wolność osobistą każdego człowieka wprowadziła w tej wzorcowej demokracji zapisy prawne godne państwa totalitarnego obróciła się w oczywisty sposób przeciwko samemu państwu i społeczeństwu, ktoremu miała przynieść ulgę. Nieudany eksperyment zakończył się 23 marca 1933 r. Podpisujący 21 poprawkę, która zniosła prohibicję, prezydent Roosevelt wypowiedział słynne słowa: Myślę, że to dobra pora na piwo. Dnia 5 grudnia Kongres ratyfikował propozycję Roosevelta kończąc dekadę moralnego absurdu ale zamach na wolność pod pozorem ochrony praworządnego społeczeństwa, doszczętnie zrujnował resztki jakiejkolwiek moralności i szacunku dla prawa.
PARPA
Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych jest podstawową instytucją stojącą na straży trzeźwości i moralnej prawomyślności polskiego obywatela. Pilnuje ona aby żadne zasady ustawy o wychowaniu w trzeźwości…, (która wskazuje nam między innymi kiedy, jak, gdzie i pod jakim warunkiem wolno nam zatruwać swój organizm szkodliwym etanolem a naszą niezkazitelną u zarania duszę, bezcześcić reklamą alkoholu) nie zostały złamane. Powołana została w oparciu zarządzenie Ministra Zdrowia i Opieki Społecznej dnia 29 czerwca 1993 roku na podstawie ustawy z dnia 26 października 1982 r. o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi (Dz.U. 1982 nr 35 poz. 230). Podstawowym celem istnienia tej rządowej agencji jest profilaktyka i rozwiązywanie problemów alkoholowych oraz realizacja zadań wyznaczonych w tym zakresie organom państwa ( art. 1 ustawy – organy administracji rządowej i jednostek samorządu terytorialnego są obowiązane do podejmowania działań zmierzających do ograniczania spożycia napojów alkoholowych oraz zmiany struktury ich spożywania, inicjowania i wspierania przedsięwzięć mających na celu zmianę obyczajów w zakresie sposobu spożywania tych napojów, działania na rzecz trzeźwości w miejscu pracy, przeciwdziałania powstawaniu i usuwania następstw nadużywania alkoholu, a także wspierania działalności w tym zakresie organizacji społecznych i zakładów pracy) a sama realizacja tego celu odbywa się w oparciu o tworzony przez nią Narodowy Program Profilaktyki i Rozwiązywania Problemów Alkoholowych a także poprzez współpracę z gminnymi ośrodkami, organizacjami społecznymi, opiniowanie projektów aktów prawnych dotyczących alkoholu, a także zlecanie i finansowanie zadań związanych z rozwiązywaniem problemów alkoholowych. Zgodnie z ustawą, PARPA realizuje zatem cele pozornie słuszne lecz niebezpiecznie bliskie amerykańskim orędownikom trzeźwości z początku XX w. Już w krótkiej arendze do ustawy jej równie utopijny, bo komunistyczny twórca, zawarł ideologiczny zapis – Uznając życie obywateli w trzeźwości za niezbędny warunek moralnego i materialnego dobra Narodu, stanowi się, co następuje – wpływający na dalszą myśl prawodawczą i narzucający jedyną słuszną interpretację. PARPA posiada też dostatecznie wiele swoistych przywilejów, które pozwalają traktować za słuszne wszelkie złośliwe skojarzenia o inkwizycyjnym rodowodzie instytucji (PARPA oraz gminne komisje rozwiązywania problemów alkoholowych mogą podejmować interwencje w związku z naruszeniem zakazu reklamy i promocji alkoholu, występować przed sądem jako oskarżyciel publiczny, regulować wedle uznania lokalny rynek alkoholu poprzez opiniowanie wniosków o zezwolenie na handel oraz inicjowanie decyzji o jego odebraniu, a nawet wnioskować o zamknięcie nas w zakładzie leczniczym).
– Likwidacja działu o winach w popularnym czasopiśmie,
– palenie na stosie producentów rzemieślniczych alkoholi w zestawieniu z przymykaniem oka dla całdobowych sklepółw z „jabolem”,
– czekoladki z alkoholem jedynie w monopolowych sklepach,
– zakaz świętowania tradycyjnym szampanem na sportowych imprezach.
Każdy wie, że przydatność swojej instytucji trzeba udowadniać bo jeszczsze ktoś gotów pomyśleć, że jest nam niepotrzebna. Nadgorliwość nie jest jednak najlepszą taktyką samoobrony a nawet najlepsza kuracja czesto bardziej wyniszcza organizm niż sama choroba. Po ostatnich wybrykach i absurdalnych pomysłach jesteśmy gotowi raczej myśleć, że pewne instytucje nie tylko nie są nam już potrzebne ale, że są zwyczajnie szkodliwe!
Kategorie
Tagi
-
Pingback: Szaleństwa świętej prohibicji – wyższa akcyza na wino i piwo? | Paragraf w kieliszku