Polska whisky
Lata ludowej ojczyzny, w okrutnym wymiarze spłyciły poziom konsumpcji alkoholu w naszym kraju i w niezwykle szkodliwy sposób wpoiły nam stereotyp polskiego, taniego alkoholu. W jak oczywisty bowiem a wynikający jedynie z wpojonych z dawna kompleksów, sposób kojarzą Wam się niektóre polskie produkty procentowe? Czy polskie wino kojarzy Wam się z odrodzonym po latach, uznanym produktem o wysokiej jakości, który zdobywa czołowe miejsca w międzynarodowych konkursach, stając odważnie w szranki z winami z Moraw czy Tokaju? Czy polskie piwa często wiążą się w waszych głowach z czymś innym niż wszędobylskie jasne-pełne lub ewentualnie miodne ulepki albo też wynalazki typu „wiśnia w piwie”? Czy też uważacie, że nalewki to jedynie luksusowy trunek spożywany przez panów stanowiących opokę polskiego, małego sklepikarstwa lub ewentualnie o niebo bardziej szlachetny wyrób z kredensu babci? Jeśli jest inaczej to odczuwam wielką ulgę i Ty też powinieneś ją odczuć – nie jest z nami tak źle 🙂 Minęło już ponad 25 lat transformacji. Pora obudzić się ze złego snu, z taką odwagą jak po latach smuty odradza się chwała polskiego piwowarstwa, gorzelnictwa i winiarstwa. Choć biznes na luksusowych produktach alkoholowych jest w naszym kraju niezwykle utrudniony (jak to zwykle bywa z przyczyn formalnych) to nie brakuje odważnych, którzy trudnią się we wskrzeszaniu zapomnianych już historycznych smaków. Choć niewątpliwie zarobki są bardzo kuszące a rynek dóbr luksusowych z zasady jest odporny na wszelkie kryzysy to wiele jednak samozaparcia i nakładów wymaga to szlachetne rzemiosło. Dziś, jeszcze bardziej nietypowo niż o piwie, winie czy powodzie nieustającej, narodowej dumy – polskiej czystej wódce. Co powiecie na produkowaną w Polsce whisky? Chętnych zapraszam dalej.
Polska wódka, szczęśliwie przetrwała jako chyba jedyny trunek ciężkie lata i choć w nienajlepszej niegdyś jakości znów zachwyca świat i śmiało konkuruje z czystą pochodzącą z Rosji czy państw skandynawskich. Czy można się jednak wybić na rynku z alkoholem bardziej niszowym i to jeszcze z natury rzeczy drogim?
Może na początek o polskiej tradycji destylacji napitków zbożowych. Polska whisky nie musi być bowiem jedynie kopią szkockiego trunku, będącej wyrobem jedynie inspirowanym ale wykorzystując całą pojemność definicji używanej dla napitku nazywanego przez nas whisky, może opierać się na bogatej, narodowej tradycji. Najczęściej tradycji tej dopatrujemy się w produkowanej w dawnej Polsce i Litwie, starce. Jak głosi legenda, sporządzany był po narodzinach syna i zakopywany w beczce aż do dnia jego ślubu. Destylat żytni, przetrzymywany był więc całymi latami w starych dębowych beczkach, często z dodatkiem liści jabłoni lub lipy (w poszukiwaniu historii prawdziwej odsyłam do znawcy tematu ale przyznajcie, że to dobra legenda sprzedażowa do naszego, rodzimego produktu :P). Analogia do podobnych wyrobów naszych szkockich i irlandzkich przyjaciół wydaje się być zatem oczywista, choć oczywiście starka to nie whisky ani też whisky starką nie jest.
Wyzwanie produkcji polskich destylatów zbożowych, w tym polskiej whisky (zgodnie z prawem UE, jest to destylat zbożowy, który musi leżakować w beczce dębowej co najmniej trzy lata) przyjmują już pierwsi pionierzy nowej alkoholowej rewolucji w naszym kraju. Z. Kozuba i Synowie to niewielka, rzemieślnicza firma produkująca niewielkie ilości, wysokiej jakości alkoholu. Swoją historię zaczynała od pełnego pasji przedsięwzięcia rodzinnego, produkującego czystą wódkę oraz nalewki. Dziś w piwnicach tej familii leżakuje już jednak także starka oraz pierwsza polska whisky inspirowana swoim szkockimi i amerykańskimi pierwowzorami. Jest to niewątpliwie jedna z pierwszych polskich mikrodestylarni z prawdziwymi ambicjami produkcji alkoholu w segmencie premium, w skład którego poza procentami wchodzi wyjątkowa historia i klimat ręcznego rzemiosła pojedynczych ludzi. Nie może pozostać tutaj niezauważony także poboczny ale ważny wątek całego przedsięwzięcia jakim jest jego rodzinny charakter. Budowa marki w oparciu o tradycyjny produkt wymaga tradycyjnego podejścia do biznesu a co się z tym wiąże także czasu i wielopokoleniowej perspektywy. Największe szanse powodzenia ma swoisty blend ekonomicznej sensowności z pasją pielęgnowaną w rodzinie i przekazywaną w przyszłość.
Niewątpliwie jednak stworzenie idealnego trunku to lata pracy, praktycznych doświadczeń, wielkiego talentu, subtelności zmysłów, niemałych niestety nakładów oraz odrobiny szczęścia. To wszystko implikuje naturalnie wysokie koszty. W szczególności koszt ten uzasadniony jest w przypadku produkcji butikowej. Nieporównywalna jednak z wyrobami wielkich fabryk jest jakość napitków stworzonych niemalże ręcznie w rodzinnych manufakturach. Czekajmy więc cierpliwie na moment gdy pierwsza polska whisky opuści wreszcie beczki, zwłaszcza, że na ten zakup trzeba zacząć oszczędzać już nieco wcześniej 🙂
Witam,
Starka nie jest w Polsce znana od XIV w. – to propaganda, podobnie jak historyjki o zakopywaniu beczek czy dodawaniu liści.
Pozdrawiam
Czajkus
Jak większość legend o tradycyjnych trunkach ale miło się czasem tak oszukiwać 🙂 Dziękuję za naprowadzenie na drogę prawdy. Chętnie zapoznam się bliżej z tą historią jako, że starka nie pozostawała w ognisku moich dotychczasowych zainteresowań. Gratuluję też bloga, będę odwiedzał możliwie regularnie 😀