fbpx

Dzisiejszy wpis jest efektem przygotowań do szkolenia Piwo w papierowej torbie, które miałem sposobność a i niemałą przyjemność, przeprowadzić podczas pierwszej edycji krakowskiego przeglądu piw rzemieślniczych Craft Beerweek. Szkolenie dotyczyło oczywiście zakazu spożywania alkoholu w mitycznych już „miejscach publicznych” a z uwagi na sympatyczną lokalizację w jakiej się odbywało, uwzględniało ono w sposób szczególny, specyfikę goszczącego imprezę miasta Krakowa. Dla tych którzy przyjść nie mogli lub z pewnych (niewytłumaczalnych w żaden racjonalny sposób) powodów przyjść nie chcieli, krótka notatka merytoryczna w kilku, zgromadzonych poniżej słowach.

 

POWTÓRKA Z MITOLOGII

Jak już omówiliśmy jakiś czas temu (tutaj) w naszym kraju, co do zasady, zakaz spożywania alkoholu w miejscach publicznych nie obowiązuje. Bezpodstawne i niezgodne z prawem są zatem wszelkie przejawy przestrzegania tego rzekomego a nieistniejącego faktycznie zakazu przez właściwe dla utrzymania porządku służby. Mandat wystawiony pod tymże tytułem (choć sam motyw działania policjanta/strażnika może być całkiem uzasadniony – o czym dalej) będzie stanowił obrazę dla przepisów prawa i jako taki wykazywał jedynie kompletną ignorancję i niekompetencję funkcjonariusza.

Warto przypomnieć w tym miejscu, że nasza ulubiona ustawa z dnia 26 października 1982 r. o wychowaniu trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi, nie wspomina o miejscu publicznym w żadnym ze swoich zapisów. Zakazuje ona jednak spożywania napojów alkoholowych w konkretnych miejscach wymienionych w katalogu ustawowym, tj. w szkołach i innych zakładach oraz placówkach oświatowo-wychowawczych i opiekuńczych, domach studenckich (co robili nasi posłowie będąc na studiach?), zakładach pracy, miejscach zbiorowego żywienia pracowników, miejscach masowych zgromadzeń (chyba, że na podstawie specjalnego pozwolenia), środkach i obiektach komunikacji publicznej (z wyłączeniem wagonów restauracyjnych), obiektach wojskowych (ponoć i od tego są wyjątki) jak również (to będzie kluczowe na potrzeby naszych dalszych rozważań) na ulicach, placach i w parkach, oraz w innych, niewymienionych w ustawie miejscach na podstawie regulacji gminnych (znany z mandatów art. 14 ust. 2a)

Oczywisty kłopot stanowi precyzyjna i niebudząca wątpliwości wykładania literalna wspomnianych wyżej zapisów ustawy. Brak bowiem w samej ustawie legalnych definicji miejsc penalizowanego spożycia, czyli ulicy, placu oraz parku, których faktyczna pojemność budzi największe różnice zdań i najwyższy poziom emocji w każdym chyba (mniej lub bardziej trzeźwym) sporze retorycznym z nadgorliwym przedstawicielem władzy. police-378255_1280Teoretycznie, można posiłkować się tu definicjami stosowanymi w innych aktach prawnych (np. kodeksie drogowym), wykorzystując zasadę racjonalnego ustawodawcy, która nakazuje nam domniemywać, że jest on (tenże racjonalny ustawodawca) spójny w zakresie oferowanej nam, legislacyjnej treści. Nie chcąc szerzyć anarchii i burzyć swoim niebezpiecznym poglądem jednej z najświętszych zasad demokratycznego państwa prawa, wspomnę tylko, że definicje te nie są w praktyce jednolite, przez co nazbyt pomocne, a zasadność posługiwania się w wykładni definicjami z dowolnie wybranego aktu prawnego jest dość wątpliwa. Wykorzystywanie przypadkowej ale wygodnej definicji, wybieranej w zależności od chwilowych potrzeb lokalnego budżetu, byłaby poważną nadinterpretacją, bardziej krzywdzącą dla porządku prawnego niż nikczemny atak autora niniejszego tekstu na wyrabiających swoją premię strażników miejskich. Niezależnie od tego które z obiektów faktycznie występujących „w przyrodzie” realizuje znamiona właściwe dla miejsc, które wolą ustawodawcy zostały zdezalkoholizowane, sprytny umysł podpowiada nam, że wciąż pozostają setki lokalizacji, w których spożycie będzie pozostawało legalnym (bez dziecinnych zabaw słownych – aleja to też ulica). Tu jednak przybywa z wielką kłodą skierowaną już pod nasze nogi regulator lokalny (co począć, cuius regio…).

 

WSZYSTKO PO KRAKOWSKU

W Krakowie, zakaz spożywania alkoholu konkretyzuje Uchwała Rady Miasta Krakowa NR XXVIII/241/03 z dnia 22 października 2003 r. w sprawie miejsc i obiektów oraz określonych obszarów na terenie Gminy Miejskiej Kraków, w których ze względu na ich charakter obowiązuje stały zakaz prowadzenia sprzedaży, podawania, spożywania oraz wnoszenia napojów alkoholowych. Pełna treść uchwały dostępna jest oczywiście w Biuletynie Informacji Publicznej. Dla internetowych przeszukiwaczy – zastąpiła ona błędnie cytowaną jeszcze czasem uchwałę Rady Miasta Krakowa Nr XLIII/340/00 z dnia 26 stycznia 2000 r. w sprawie zakazu spożywania alkoholu w miejscach publicznychna określonych obszarach Miasta Krakowa. Już pierwszy (z kilku zaledwie) paragraf przedmiotowej (dziś obowiązującej) uchwały, wprowadza stały zakaz spożywania alkoholu, z uwagi na rekreacyjno-spacerowy charakter:

  • na terenie niezagospodarowanych fortów 
  • na terenie zieleni publicznej

Zakaz spożywania alkoholu w Krakowie, dotyczy także:

  • z uwagi na charakter ciągów komunikacyjnych o dużym natężeniu ruchu pieszych – w przejściach podziemnych oraz w placówkach w nich zlokalizowanych
  • z uwagi na rekreacyjno-wychowawczy charakter obiektów, na
    których przebywają dzieci – na terenie ogrodzonych placów zabaw dla dzieci (zwracam szczególną uwagę na słowo „ogrodzonych”, czyżby spożywanie na nieogrodzonych placach zabaw było właściwym?)
  • z uwagi na rekreacyjny charakter tych obiektów – na terenie kąpielisk i zalewów

Dla zbiorczego ujęcia tematu (wszak regulacje gminne jedynie uzupełniają przepisy obowiązujące w całym kraju) na terenie miasta Krakowa obowiązuje zakaz spożywania alkoholu na: ulicach, placach, w parkach, na terenach niezagospodarowanych fortów oraz terenach zieleni miejskiej, jak również we wszystkich innych miejscach, które wymieniono w ustawowym lub gminnym katalogu o których mowa wyżej.

Zapyta zatem chętny spożywania napojów rozrywkowych pod krakowskim smokiem (w praktyce smogiem :P) – co z miejscami, które przynajmniej literalnie wydają się nie być wspomnianymi w prohibicyjnych zapisach? Co z Plantami? Błoniami? Czy można pić bezpiecznie na nadrzecznych bulwarach? Tu pojawia się kolejna definicyjna zagwozdka, której rozwikłanie warto rozważyć przed wbiciem korkociągu w przytarganą na Błonia butelczynę – jest nią zieleń publiczna. Poszukujących definicji zieleni publicznej warto odesłać do jedynej chyba ustawy, w której pojawia się podobna definicja, zawierająca dość swoisty katalog lokalizacji. O „terenach zieleni” dokładnie, mówi nam art. 5 ust. 21, Ustawy z dnia 16 kwietnia 2004 r. o ochronie przyrody (Dz.U. 2004 nr 92 poz. 880). Do tychże terenów zalicza ona tereny wraz z infrastrukturą techniczną i budynkami funkcjonalnie z nimi związanymi, pokryte roślinnością, znajdujące się w granicach wsi o zwartej zabudowie lub miast, pełniące funkcje estetyczne, rekreacyjne, zdrowotne lub osłonowe – w szczególności parki, zieleńce, promenady, bulwary, ogrody botaniczne, zoologiczne, jordanowskie i zabytkowe oraz cmentarze(!), a także zieleń towarzyszącą ulicom, placom, zabytkowym fortyfikacjom, budynkom, składowiskom, lotniskom oraz obiektom kolejowym i przemysłowym.

Dla dopełnienia tej tragicznej sytuacji, należy rozszyfrować jeszcze, gdzie mamy do czynienia z podwójnie wskazanymi (bezpośrednio w ustawie a pośrednio w uchwale Rady Miasta) parkami. Tu Kraków rozpieszcza abstynenckich wielbicieli spacerów w zieleni, utrudniając jednocześnie życie tym, którzy chcieliby jednocześnie raczyć się choćby orzeźwiającym cydrem w upalne, miejskie lato.
Na terenie Miasta Krakowa znajdują się aż 43 parki miejskie o łącznej powierzchni 396,92 ha (kompletna lista tutaj). Poza obiektami które już w nazwie posługują się określeniem „park”, należy za tereny parkowe uznać między innymi (zagospodarowane tym razem) forty, Planty, Bulwary Wiślane, Stawy Dominikańskie czy też Błonia Krakowskie.

Znając już podejście regulatora do interesującego nas dziś tematu, nietrudno stwierdzić, że w prohibicyjnym korowodzie, stołeczny niegdyś i królewski ponoć po dziś dzień gród (o królowie, wróćcie do nas ze swoimi podczaszymi!) znajduje się w czołówce mistrzów niedomówień (niektóre miasta w stosownej uchwale zawarły precyzyjny i zamknięty katalog miejsc, w tym ulic, na których zakazane jest spożycie a nawet dołączyły mapkę zasięgu prohibicji miejskiej! – np. Wrocław). Lapidarność formy cytowanej tu dziś krakowskiej uchwały, która wydawałaby się łaską ze strony liberalnego, krakowskiego prawodawcy, wydaje się w istocie słabością niezbyt rozgarniętego, lokalnego legislatora, niezdolnego do ujęcia tematu w na tyle wyraźny, że jakkolwiek przydatny dla obywatela, sposób. W przeciwieństwie do regulacji pochodzących z miast, które z właściwą powagą podeszły do tego trudnego tematu, Kraków jak się zdaje, poszedł drogą na skróty wywracając na głowę zasadę mówiącą, że co nie jest wyraźnie zabronionym winno być dozwolone. Z jednej strony jednostronicowa regulacja ważnej dla mieszkańców problematyki, z drugiej skomplikowany i rozrzucony po wielu aktach prawa miejscowego system dalszych delegacji, odesłań, analogii i domniemań. Niezależnie od intencji autorów tego dzieła, może ono co najwyżej stanowić pułapkę na nieświadomego obywatela, którego silne pragnienie nie pozwoliło na całodniową analizę obowiązującego stanu prawnego. Autorowi niniejszego wpisu, za stracony czas i trud włożony w tę krótką krytykę, krakowski magistrat jest winien butelkę przedniego, krakowskiego wina – przynajmniej to w Krakowie wychodzi jak należy 🙂

 

 

Komentarze
    • Dziękuję za link. Uchwała z 2000 roku jest mi znana, została jednak uchylona w 2003 roku. Par. 5 UCHWAŁY NR XXVIII/241/03
      z dnia 22 października 2003 r- „…traci moc uchwała Nr XLIII/340/00 Rady Miasta Krakowa z dnia 26 stycznia
      2000 r. w sprawie zakazu spożywania alkoholu w miejscach publicznych na określonych obszarach Miasta Krakowa…

  • Czyli do zieleni publicznej zaliczają się także wszelkie trawniki nad mniejszymi krakowskimi rzeczkami, np. nad Wilgą?

    • Tak niestety. Literalnie podchodząc do definicji terenów zielonych należy do nich zaliczyć także: parki, zieleńce, promenady, bulwary, ogrody botaniczne, zoologiczne, jordanowskie i zabytkowe oraz cmentarze, a także zieleń towarzyszącą ulicom, placom, zabytkowym fortyfikacjom, budynkom, składowiskom, lotniskom oraz obiektom kolejowym i przemysłowym. W zasadzie więc wszystko co zielone i pod gołym niebem :/

    • Tak. W Krakowie jest niestety bardzo szczelnie: tereny zielone wraz z infrastrukturą techniczną i budynkami funkcjonalnie z nimi związanymi, pokryte roślinnością, znajdujące się w granicach wsi o zwartej zabudowie lub miast, pełniące funkcje estetyczne, rekreacyjne, zdrowotne lub osłonowe, a w szczególności parki, zieleńce, promenady, bulwary, ogrody botaniczne, zoologiczne, jordanowskie i zabytkowe oraz cmentarze, a także zieleń towarzyszącą ulicom, placom, zabytkowym fortyfikacjom, budynkom, składowiskom, lotniskom oraz obiektom kolejowym i przemysłowym a także przejścia podziemne, place zabaw dla dzieci oraz tereny kąpielisk i zalewów.

    • Niekoniecznie. Brak świadomości był zarówno po stronie służb jak i konsumentów. Wystarczyło, że ktoś znał przepisy i sprawa nie kończyła się mandatem (jeśli oczywiście ten faktycZ uwagi na zmiany w przepisach, jest to już kompletnie nieaktualne. Dzisiaj obowiązuje całkowity zakaz spożywania w miejscach publicznych. Nowy problem polega jednak na tym, że nikt nie zdefiniował takiego miejsca publicznego 😛

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Formularz

Chcesz zadać pytanie lub potrzebujesz pomocy? Napisz do mnie