Piwo z własnego browaru cz. 1 – zaczynamy
Niniejszym wpisem chciałbym rozpocząć cykl artykułów dotyczących formalnych aspektów otworzenia własnego, rzemieślniczego browaru. Któż z nas nie chciałby bowiem móc utrzymywać się z produkcji własnego piwa? Marzenia należy nie tylko snuć ale i spełniać. Mam zatem nadzieję, że seria ta pomoże Wam podjąć słuszną decyzję. Nade wszystko należy poważnie zastanowić się nad naszą motywacją i możliwym zaangażowaniem, także tym finansowym. Inne kroki należy bowiem przedsięwziąć jeśli wyjątkowo lubicie ten najstarszy ze znanych nam trunków, macie nadwyżki kapitału i możecie pozwolić sobie na uruchomienie biznesu (zapewne nie pierwszego) w stylu „na bogato”. Inne problemy będą zaś dotyczyły domowego piwowara, który myśli o niewielkiej, weekendowej produkcji a jeszcze inne będą dotykały rzemieślnika, dla którego browar stanie się jedynym źródłem utrzymania. Na potrzeby tego cyklu omówiony zostanie przykład najmniejszego, schowanego przed oczami świata, browaru rzemieślniczego, który produkował będzie niewielkie ilości piwa w kręgach i sprzedawał zaprzyjaźnionym barom. Wszystkie dodatkowe problemy prawne związane z rozbudową naszego browaru będą omawiane „przy okazji”.
Od czego zacząć? Gdy mamy już nasz idealny model piwnego interesu, nim przystąpimy do części najprzyjemniejszej, czyli planowania i samego warzenia złocistego trunku, trzeba będzie przebrnąć przez sporą liczbę przepisów, procedur i urzędów. Przyszło nam niestety żyć w kraju w którym uwielbia się formalizmy i biurokrację ale to nic nadzwyczajnego. Swoisty może być już natomiast fakt, że urzędy zapełnione niezliczonymi rzeszami konsumentów napojów rozrywkowych, podchodzą najczęściej do ich produkcji jak do próby wytworzenia ciężkiego narkotyku. Ale nie o tym tutaj. Przepisy się stale zmieniają i trzeba przyznać szczerze, że zmierzają ku lepszemu. Podobnie pozytywnie zmienia się też sam rynek i gusta konsumentów. Warto więc, jak zresztą w każdym biznesie, być optymistą i już na wstępie naładować baterie dobrym samopoczuciem i motywacją. Przydadzą się gdy spotkamy się nie jeden raz z betonową ścianą urzędu. Będziemy mieli w przyszłości mniej pracy i mniej zszarganych frustracją nerwów. Póki co jednak będziemy musieli na chwilę przywyknąć do papieru i częstszych odwiedzin, składanych niecałkiem towarzysko, w licznych urzędach. Jeśli mimo wszystko nadal marzycie o zarabianiu na produkcji piwa, macie już sporo doświadczenia i sukcesów jako piwowarzy domowi albo możecie pozwolić sobie na zatrudnienie jednego z utalentowanych, domorosłych geniuszy, to do dzieła!
Kłopotów jest bez liku a ścieżka, jak już ostrzegałem, będzie kręta i wyboista. Skupcie jednak swoją uwagę na pienistym finiszu naszej męki. W ramach procedury będziemy musieli przejść liczne, formalne kroki. Do najważniejszych etapów naszej ciężkiej drogi będziemy musieli zaliczyć przede wszystkim:
- znalezienie właściwej lokalizacji oraz uzyskanie decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach zgody na realizację waszego przedsięwzięcia w danym miejscu (chyba, że znajdziecie miejsce po innym browarze) a także (jeśli nie było tam wcześniej produkcji artykułów spożywczych) dokonanie zmiany sposobu użytkowania lokalu w którym browar będziemy prowadzili i zatwierdzenia go przez sandepid,
- zarejestrowanie działalności gospodarczej i wybór najlepszej formy prawnej dla zaplanowanego, piwnego biznesu,
- załatwienie spraw związanych z odprowadzaniem właściwego wyrobom alkoholowym daninom w tym przede wszystkim zarejestrowanie się jako płatnika akcyzy i związane z tym czynności zatwierdzające instalacje i sprzęt, którego będziemy używać w Głównym Urzędzie Miar,
- uzyskanie pozwolenia na sprzedaż alkoholu stosownie do założonego planu (hurtowe, detaliczne, wyszynk).
Musicie też pamiętać, że choć browary są coraz powszechniejsze to jednak małe jest prawdopodobieństwo, że urzędnicy z właściwych Waszej lokalizacji urzędów gmin czy urzędów skarbowych, mieli wcześniej okazję uczestniczyć w podobnym przedsięwzięciu. Oznacza to, że nie tylko Wy będziecie mieli okazję robić coś po raz pierwszy. O ile w przypadku zapalonego piwowara może oznaczać to przednią i twórczą zabawę, o tyle będzie to sytuacja nietypowa a zatem niewątpliwie stresująca dla urzędnika. Musimy więc liczyć się z tym, że część tego stresu zostanie scedowana na nas.
c.d.n.
Skoro już ma Pan Radosławie za sobą otwarcie browaru, to może czas na aktualizacje.
Z całą pewnością aktualizacja byłaby przydatną 🙂 Bardzo wierzę jednak w wąskie specjalizacje. Prawo piwowarskie zaniedbuję zatem całkiem świadomie od czasu, kiedy pojawił się w Internecie Dawid Siedlecki i jego browarparagraf.pl Jeśli jest taka potrzeba może namówię go na wspólny projekt 🙂 Procedura rejestracji winnicy cieszy się dużym powodzeniem.