Rowerowi przestępcy
Czy można być jednocześnie miłośnikiem wina i zapalonym cyklistą? Z nieodległej mi empirii wiem, że obu tym pasjom oddawać się można bez reszty. Nasuwa się jednak kolejne pytanie. Czy tragiczny ale konieczny w naszym kraju wybór, pomiędzy kieliszkiem szlachetnego wina a relaksującą, rowerową przejażdżką, nie jest nazbyt bolesny dla wielbicieli Bachusa w siodełku? Wszak sezon urlopowy jest krótki, a w nieliczne słoneczne dni obie te słabości kuszą nas najbardziej.
Jak podpowiada doświadczenie, stereotypizacja często bywa krzywdząca a taką niewątpliwie staje się zawsze, gdy mylnym wzorcem zachowań posługuje się sam ustawodawca. Skojarzenie jest oczywiste: oczy wyobraźni naszej powszechnej widzą już tę przytomną ledwo postać, prowadzącą niepewnie jednoślad, stanowiący narzędzie omawianego przestępstwa. Postać ostatecznie upojoną, wcześniej raczącą się zapewne przednimi rocznikami, tradycyjnego, owocowego trunku nieoszałamiającej proweniencji, by z czystej podłości swojej, stanowić poważne zagrożenie dla ruchu lądowego, powietrznego a w szczęśliwych nadmorskich miastach, pewnie i morskiego. Ten gminny prawzorzec nie pozostawia wątpliwości co do słuszności brutalnej kary i nie znajduje oczywiście miejsca dla niepojętego przecież scenariusza – miłej, rowerowej wędrówki, po lokalnych (także już w Polsce!) winnicach czy browarach, odbywanej przez rozumną, jedynie degustującą, istotę.
O pomstę opatrzności nawołuje nieomylna zawsze statystyka. Surowość polskiego prawa, w zakresie karania podchmielonych rowerzystów, inspiracji swojej szukać musiała najwyraźniej w kodeksach ateńskiego Drakona. W ciągu roku za jazdę na rowerze w stanie nietrzeźwości skazywano około 50 000 ludzi, a więzieniach pozostawało ciągle ponad 10 000 osób! Jak podnosili przeciwnicy takiego stanu rzeczy, dzięki standardom prawnych regulacji w tym zakresie, wyglądaliśmy na tle innych państw europejskich niczym Arabia Saudyjska.
Za co dokładnie owi nieszczęśnicy trafili więzienia?
Na początek, dla zachowania porządku, rozstrzygnijmy kwestie definicyjne. Do niedawna jeszcze, postacią, która pozostaje w stanie pełnej trzeźwości i jako taka nie pakuje się w tarapaty wsiadając na rower „po kielichu”, była taka, której krew zawierała domieszkę alkoholu etylowego, mniejszą niż 0,2 promila. Mniej rozsądne osoby, które były w tym zakresie bogatsze i posiadały od 0,2 do 0,5 promila, uznawane były za osoby będące pod wpływem alkoholu. Stan ten był równoznaczny z popełnieniem wykroczenia i podlegały karze grzywny do 5000 zł, a w skrajnej sytuacji, mogły spędzić nawet do 14 dni w areszcie. Obowiązkowo zasądzano także zakaz prowadzenia pojazdów. W przypadku gdy przekroczyliśmy 0,5 promila zawartości alkoholu, stawaliśmy się osobami nietrzeźwymi, a zatem przestępcami, którym groziła karą ograniczenia a nawet pozbawienia wolności do lat 2 (oraz zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów do lat 10). W praktyce zarządzano najczęściej wyrok w zawieszeniu, choć marna z tego pociecha. Nawet zawieszony wyrok, pozostawiał bowiem nieprzyjemne znamię w stosownym rejestrze sądowym (utrudniające choćby znalezienie czy zmianę pracy) i nakładał szczególny obowiązek poprawnego zachowania. Powtórzenie bowiem naszego pijackiego popisu w okresie próby, kończyło się z mocy prawa, nieuchronnym odwieszeniem wyroku i bezwzględnym wykonaniem kary (w obligatoryjnym przypadku zakazu prowadzenia pojazdu także za złamanie tego zakazu, czyli przestępstwo określone w art. 244 kodeksu karnego).
Szczęśliwie polski zbiorowy Drakon przyjął ostatecznie za wzór rozsądek Solona. W październiku 2013 roku, Prezydent Bronisław Komorowski podpisał nowelizację kodeksu karnego, kodeksu wykroczeń oraz innych aktów regulujących omawianą tu problematykę. Po 9 listopada 2013 roku, cyklista, który w nonszalancji swojej (w tym wydaniu godnej potępienia) przekroczył ustawowy poziom połowy promila alkoholu we krwi, nie jest już przestępcą. Jazda na rowerze w stanie nietrzeźwości straciła status przestępstwa i stała się zwykłym wykroczeniem. Oczywiście wykroczenie takie, nie będzie odnotowane w Krajowym Rejestrze Karnym. Należy jednak pamiętać, że kara choć bardziej adekwatna do czynu, nadal będzie surowa. Za jazdę na „podwójnym gazie”, czyli w tzw. stanie nietrzeźwości (art. 87 §1 kodeksu wykroczeń), grozi obecnie areszt od 5 do 30 dni lub grzywna od 50 do 5000 złotych. Zakaz prowadzenia pojazdów jest w takiej sytuacji fakultatywny i pozostaje w dyspozycji sądu. Może mieć on charakter selektywny (orzeczony może zostać jedynie zakaz prowadzenia pojazdów określonego typu). Musimy pamiętać, iż w przypadku orzeczenia takiego zakazu, jego złamanie będzie stanowiło nadal przestępstwo zagrożone karą więzienia (zgodnie ze wspomnianym wyżej art. 244 kodeksu karnego).
Nieco łagodniej traktowani będą też lekko podchmieleni, winni wykroczenia jazdy po użyciu alkoholu (art. 87 §2 kodeksu wykroczeń). Orzeczona może zostać kara aresztu od 5 do 14 dni lub grzywna, która mieści się w zakresie od 20 do 5000 złotych. Zakaz prowadzenia pojazdów będzie i w tym przypadku dla Sądu uznaniowy i będzie mógł obejmować jedynie pojazdy niemechaniczne.
Dla pełnego zobrazowania sytuacji prawnej, warto jeszcze przypomnieć co dokładnie penalizują omawiane przepisy kodeksu wykroczeń. Dotyczą one bowiem jazdy pojazdem niemechanicznym (którym niewątpliwie jest rower) po drogach publicznych. Zakaz jazdy w różnych stadiach „po spożyciu”, obowiązuje bowiem jedynie na drogach publicznych, strefach zamieszkania i strefach ruchu. Drogami takimi nie będą drogi polne i leśne, które nie spełniają warunków, pozwalających na ich przypisanie do jednej z wymienionych kategorii. Ważne jest by pamiętać jednak, iż częścią składową drogi jest także (co chyba oczywiste) ścieżka rowerowa i chodnik oraz inne, wydzielone ścieżki dla pieszych (niezależnie od stanu trzeźwości poruszanie się rowerem po drogach dla pieszych będzie stanowić odrębne wykroczenie). Kłopotliwe jest także często stwierdzenie w jakiej formie możemy powrócić wraz z naszym jednośladem, jeśli zdecydowaliśmy się jednak pofolgować swoim potrzebom. Częste są próby niekompetentnego dowodzenia, iż zakaz prowadzenie pojazdu dotyczy także jego prowadzenia spieszonego i jako takie podlega karze. Prawo o ruchu drogowym (art. 2 pkt. 18 ustawy z dnia 20 czerwca 1997 roku, Dz.U. 1997 Nr 98 poz. 602) za osobę pieszą uważa także tę prowadzącą, ciągnącą lub pchającą rower. Prowadzenie roweru, nie będzie zatem (z zastrzeżeniem innych przepisów) narażać nas na odpowiedzialność karną, niezależnie od tego czym aktualnie zajęte jest rowerowe siodełko.
Nieznajomość prawa szkodzi – jak mawiali starożytni Rzymianie. Ale dla jasności pełnej: choć w zakresie prawnych regulacji, kraj nasz się cywilizuje, to mimo wszystko jazda po alkoholu jest zabroniona prawem a nade wszystko niebezpieczna! Zmiany przepisów nie wynikły z troski o Was, drodzy rowerzyści, ale z braku miejsc w drogich więzieniach. Prawdziwi przestępcy zajmują już swoje „apartamenty” ale i Wy, miejcie się na baczności 🙂