Młode wino
Dzień 11 listopada to nie tylko okazja do świętowania rocznicy podpisania Rozejmu w Compiègne kończącego I wojnę światową a co za tym idzie, rocznicy odzyskania niepodległości przez liczne, europejskie kraje, w tym Polskę (co oznacza ostatnio dobrą okazję do zdemolowania własnej stolicy – oczywiście w patriotycznym uniesieniu). Pamiątki te mimo swojej historycznej doniosłości, przysłaniają nam jednak najczęściej radosny i swobodny klimat święta, obchodzonego w tym dniu od stuleci – dnia Świętego Marcina.
Święty Marcin a gęsia sprawa
Ustalenie jaki związek ma Święty Marcin z winem nie stanowi wielkiego problemu. Wszak ten wyniesiony na ołtarze, pochodzący z Węgier francuski biskup (a wcześniej nawrócony we śnie rzymski żołnierz) uznawany jest za patrona nie tylko więźniów i żebraków, ale także właścicieli winnic. Większą zagadką jest natomiast związek naszego świętego z gęsią, spożywaną zgodnie z przyjętym zwyczajem w dniu jego wspomnienia (związek z rogalem osobiście mnie nie interesuje 🙂
Tradycja głosi, że nasz skromny patron, nie chcąc przyjąć biskupich zaszczytów, schronił się w pobliżu gęsiarni. W planie tym nie przyjął jednak pewnej niedoskonałości tych hałaśliwych stworzeń, które podnieść miały wielki harmider, zwracając uwagę na ukrywającego się Marcina (inne źródła donoszą o równie podłym występku, gęsi miały w tej wersji przerwały kazanie misjonarza). Każdego odtąd roku, mszcząc się w imieniu Marcina na przeklętym ptactwie, masowo angażujemy je w nasz świąteczny, główny posiłek, dusząc w brytfannie (konstatacja autora). Niezależnie od prawdziwości przytoczonej historii, przyznać należy, że dobrze przygotowana gęś stanowi posiłek wręcz predestynowany do tego by podać go w towarzystwie żywego, młodego i wyrazistego wina. Takim, zaś możemy się cieszyć już w listopadzie, czyli w zaledwie kilka tygodni po zbiorach.
Związek naszego świętego z winem nie ogranicza się jedynie do patronowania jego producentom. Początkiem listopada, to też czas pierwszych degustacji win z bieżącego rocznika. Współczesna tradycja Świętomarcińska, związana właśnie z listopadową degustacją młodego wina, pochodzi zaś ze zwyczaju notowanego na wiek XVIII. W dniu 11 listopada bowiem, właściciele winnic mieli zwyczaj odwiedzania swoich winiarzy i próbowania nowego wina. Na podstawie tej oceny, decydowali czy przedłużyć swój kontrakt z konkretnym winiarzem na następny rok.
Beaujolais Nouveau
Młode wino, pochodzące z bieżących zbiorów podawano w dniu Świętego Marcina od dawna a tradycja ta podtrzymywana jest w licznych regionach winiarskich do dnia dzisiejszego. Najbardziej popularnym i znanym na świecie winem młodym, jest chyba to pochodzące z francuskiego regionu Beaujolais. Jest to wino wytworzone, zgodnie z przepisami apelacyjnymi, z jednej tylko odmiany winorośli, noszącej nazwę gamay. Specyficzna jest też technologia produkcji samego wina – odbywa się ona bowiem w oparciu o tzw. macerację węglową. Metoda ta, w pewnym uproszczeniu, polega na fermentacji całych (nie gniecionych wcześniej) kiści winogron w szczelnie zamkniętych kadziach. W efekcie uzyskuje się w stosunkowo szybki sposób, bardzo owocowe wino o aromatach, którymi… nie należy się przejmować podczas uroczystej, pożniwnej celebracji. Wino to nie jest tworzone z myślą o toastach czy wzniosłych chwilach, stworzono je nade wszystko z myślą o dobrej zabawie i pici dużymi łykami. Premiera wina nouveau, zgodnie z tradycją, odbywa się corocznie, o północy, w trzeci czwartek listopada (a wypite pod groźbą utraty radującego nas smaku, powinno być jeszcze w tym samym roku). Wówczas to winiarnie, wine-bary i wszelkiego rodzaju sklepy z winem otrzymują prawo do odkorkowania tegorocznych butelek i szumnego ogłoszenia: Le Beaujolais nouveau est arrivé!
Polacy nie gęsi…
Także i w naszym kraju, po latach odradzania się tradycji winiarskich, młode wino wyraźnie staje się coraz bardziej istotnym elementem celebracji Marcińskiego święta. Na polskich stołach, obok gęsi pojawiają się już nie tylko zagraniczne wina ale właśnie wino polskie – coraz powszechniej także w najwłaściwszym sytuacji, swoim najmłodszym wydaniu. Dobrym przykładem polskiego młodego wina jest choćby to z podkrakowskiej winnicy Srebrna Góra. Poza smakiem uwodzi także prostą ale wspaniale zaprojektowaną etykietą.
Polskie novello różni się jednak znacznie od swojego francuskiego odpowiednika. Oczywistą różnica są szczepy z których wino wytworzono (także białe odmiany) ale nie tak łatwa w dostrzeżeniu jest już technologia produkcji. W przeciwieństwie do Francuzów nie stosujemy wspomnianej już maceracji węglowej (co oczywiście wpływa pozytywnie na jakość). Polskie młode wina pozbawione są dzięki temu tak charakterystycznego w Beaujolais noveau bukietu zmywacza do paznokci i smaku gumy do żucia. Wino polskie można też przechowywać znacznie dłużej – choć oczywiście nie należy go nazywać w takim przypadku winem młodym.
Rosnącą popularność Wina Świętomarcińskiego potwierdza rosnąca też liczba imprez związanych z jego premierą. Hucznie przywitano młode wino w Starej Zajezdni w Krakowie podczas Krakowskiego Festiwalu Młodego Wina (9 XI), duże wydarzenie szykuje się także w najbliższy weekend w Sandomierzu.
Pisząc o młodym winie, nie sposób też nie wspomnieć o jednym jeszcze skojarzeniu – przyjemnym zestawie dwóch komedii (Bobule – młode wino oraz 2 Bobule – 2 młode wina) promujących wyśmienicie winiarskie Morawy. Co prawda tytuł filmu, wiąże się z winem bardzo młodym (technicznie rzecz ujmując, to fermentującym wciąż moszczem, który nosi u naszych południowych sąsiadów nazwę Burčák) ale trzeba przyznać, że film ten rozsławił po świecie i upowszechnił kulturę picia tegoż specyficznego napoju, którym winiarze raczyć mogą się już podczas zbiorów.
Świadomi tradycji i technologii, korzystajcie więc z ciepłego wyjątkowo Listopada, w imieniu Św. Marcina pieczcie złośliwe gęsi i cieszcie się młodym winem! Najlepiej tym pochodzącym z sąsiedniej (lub własnej) winnicy 🙂
Należało by wspomnieć również o wiekowych tradycjach win świętomarcińskich u naszych południowych sąsiadów – na Morawach.
Dla swojej obrony przypomnę, że Morawy w tekście jednak się pojawiły a sam osobiście z wielką sympatią podchodzę do tego wspaniałego a bliskiego nam regionu winiarskiego. Przyznam się jednak, że nie posiadam wiedzy na temat czeskich win świętomarcińskich, wykraczającej poza świadomość tego, że są. Ubolewam nad tym i chętnie pozwolę się wyleczyć z tej hańbiącej ignoranjci 🙂 Ufam, że uda mi się podjąć stosowne studia nad tematem przed kolejnym listopadem 😛
polecam ten film o winiarni mega dobry jest znajdziecie go tutaj https://zalukajmy.pl/