Sprzedaż alkoholu przez internet zakazana?
Alkoholowo zaangażowana część polskiego Internetu od rana bombarduje świat hiobową wieścią, iż Naczelny Sąd Administracyjny (NSA) zakazał handlu alkoholem przez Internet. Sprawa rozgorzała po publikacji artykułu przez Gazetę Prawą (który znajdziecie TUTAJ), który nieco nazbyt skrótowo zdają się powtarzać wszystkie alkoholowe media w tym kraju (przynajmniej na fb :P).
Zanim przejdę do oceny merytorycznej budzącego tyle emocji wyroku dopowiem tylko dla jasności, że przedmiotowy wyrok, który wywołał dzisiaj tj. 3 stycznia 2017 roku tak wiele emocji, wydany został już 21 kwietnia 2016 roku. Wbrew dzisiejszym nagłówkom nie jest zatem żadną nowinką uzasadniającą tę noworoczną sensację 🙂
To nieprawda, ze urzędnicy będą ścigać sklepy internetowe na podstawie tego wyroku. Urzędnicy podejmowali takie wysiłki już od dawna i wielokrotnie robili to skutecznie z niezbyt przyjemnym dla przedsiębiorcy skutkiem. Od kilku miesięcy mają ku temu niestety jeszcze jeden argument.
Nie jest też prawdą, że wyrok ten wszystko definitywnie zmienia. Choć wyrok sam w sobie może mieć doniosłe rezultaty to nie nastąpił żaden, prawotwórczy skutek, który delegalizowałby sprzedaż alkoholu przez Internet. Sprzedaż taka nie była bowiem nigdy wprost dozwolona a każdy, podejmujący tego typu działalność brał na siebie pewnego rodzaju ryzyko działania w legislacyjnym mroku. Broniliśmy się skutecznie przed niezmiennie agresywnymi urzędami za pomocą różnego rodzaju trików. Rzecz niedostatecznie uregulowana w prawie zawsze będzie prowokowała obie strony do naciągania, nieistniejącej w rzeczywistości, litery prawa. Na każdy argument z orzeczenia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego (WSA) na korzyść branży, urzędy mogły swobodnie wyciągnąć przeciwny, posługując się innym orzecznictwem. Na bałaganie, niedopowiedzeniach i stosowaniu prawa w zależności od determinacji urzędników i kreatywności ich podsądnych opierał się niezbyt stabilny system, który do dziś funkcjonuje.
Na prawdzie nie polega także twierdzenie, jakoby NSA zaprzeczył, wszystkim dotychczasowym wyrokom sądów. Jeśli już to niestety zaprzeczył słuszności przywoływanego chętnie przez branżę orzeczenia WSA w Gliwicach, na który to skargę kasacyjną NSA rozpatrywał. Musimy pamiętać, że na system prawny trzeba spoglądać w szerokim spektrum a orzecznictwo w tej sprawie było skromne i dość niejednolite. W tym zakresie omawiany wyrok NSA nieco porządkuje tę sprawę choć to akurat nie jest powód do radości.
ISTOTA SPORU I WYROK NSA
Co zaś się w samym, tak często dziś cytowanym dokumencie mieści?
O wcześniejszych orzeczeniach w tej sprawie (przede wszystkim tym zaskarżonym) pisałem możliwie wyczerpująco we wpisie sprzed roku, przedstawiając tam też samą istotę problemu sprzedaży „przez Internet”.
NSA wypowiedział się dość definitywnie w tej sprawie i zwrócił uwagę, że w sytuacji, gdy na skutek złożenia zamówienia przez Internet, sprzedający dostarcza alkohol do miejsca wskazanego przez kupującego i tam następuje wydanie nabywcy rzeczy, to w tym właśnie miejscu dochodzi do sprzedaży (do sprzedaży może dojść w dowolnym miejscu wskazanym przez nabywcę). Tak określone miejsce wydania alkoholu nie jest zatem miejscem, w którym prowadzony jest sklep dysponujący zezwoleniem na sprzedaż alkoholu.
Zdaniem sądu nie ulega też wątpliwości, że niezależnie od tego, czy złożenie zamówienia przez Internet jest tylko złożeniem oferty kupna przez nabywcę, czy też jest zawarciem umowy na skutek ofert sprzedawcy, rozporządzający skutek umowy sprzedaży następuje poza sklepem dysponującym zezwoleniem na sprzedaż, co powoduje, że alkohol niezgodnie z zezwoleniem staje się dostępny w nieograniczonej liczbie miejsc. Zatem nazwanie działań skarżącej „sklepem internetowym”, czy też tylko punktem zbierania zamówień przez Internet, w świetle niespornych dalszych działań podejmowanych przez sklep po przyjęciu zamówienia, nie ma w istocie znaczenia, ponieważ prowadzi do zrealizowania rozporządzającego skutku sprzedaży poza sklepem, a to właśnie nie jest dozwolone.
MAŁA LEKCJA PRAWOZNAWSTWA
Jak już doskonale wiemy, NSA uznał skargę kasacyjną Samorządowego Kolegium Odwoławczego czyli uchylił poprzedni wyrok WSA. Istotnym jest dla zrozumienia skutków omawianego wyżej wyroku aby pochylić się nieco nad podstawowymi zasadami funkcjonowania samego NSA oraz jego orzeczeń. Wybaczcie mi zatem tę małą pigułkę, którą sporządziłem dla osób, które uważają za właściwe aby się z nią zaznajomić:
- Sądy Administracyjne sprawują w Polsce wymiar sprawiedliwości poprzez kontrolę działalności administracji publicznej.
- Naczelny Sąd administracyjny sprawuje nadzór nad działalnością wojewódzkich sądów administracyjnych w zakresie orzekania, w szczególności rozpoznaje środki odwoławcze od orzeczeń tych sądów (co miało miejsce w omawianej sprawie).
- Od wydanego przez wojewódzki sąd administracyjny wyroku lub postanowienia kończącego postępowanie w sprawie przysługuje skarga kasacyjna do Naczelnego Sądu Administracyjnego.
- Skargę kasacyjną można oprzeć opierając ją na naruszeniu przez WSA prawa materialnego (czyli orzekanie niezgodnie z przepisami) lub naruszeniu przepisów postępowania (błędy formalne).
- Naczelny Sąd Administracyjny w razie uwzględnienia skargi kasacyjnej uchyla zaskarżone orzeczenie w całości lub w części i przekazuje sprawę do ponownego rozpoznania sądowi, który wydał orzeczenie.
- Sąd, któremu sprawa została przekazana, związany jest wykładnią prawa dokonaną w tej sprawie przez Naczelny Sąd Administracyjny.
- Nie można oprzeć skargi kasacyjnej od orzeczenia wydanego po ponownym rozpoznaniu sprawy na podstawach sprzecznych z wykładnią prawa ustaloną w tej sprawie przez Naczelny Sąd Administracyjny.
SKUTKI WYROKU
W omawianej sprawie toczącej się już od kilku lat, ostateczne jej zakończenie nie napawa nas optymizmem. Oto Naczelny Sąd Administracyjny uchylił orzeczenie, na którym opieraliśmy linię obrony i stawialiśmy za przykład nadgorliwym urzędnikom. Pod tym względem negatywny dla branży skutek da się odczuć z powodu utraty istotnego oręża i jako taki należy traktować za wyjątkowo ważny. Należy jednak zwrócić uwagę, że choć opinia Naczelnego Sądu Administracyjnego z pewnością będzie wpływać zarówno na decyzje urzędników i organów odwoławczych to nie ma mocy bezpośrednio wiążącej te organy. Sam fakt, że sytuacja rynkowa nie zmieniła się tak bardzo od kwietnia zeszłego już roku gdy przedmiotowy wyrok był publikowany, utwierdza nas w przekonaniu, że sam wyrok choć doniosły w swojej istocie nie działa tak szybko aby uzasadniać wywołaną dziś panikę (najwyraźniej prezes NSA powinien rozważyć promulgację swoich orzeczeń wyłącznie na łamach dzienników i w internecie).
Niewątpliwie w obliczu braku wsparcia ze strony sądów administracyjnych konieczne będzie ponowne rozpatrzenie poziomu ryzyka prawnego związanego z prowadzeniem omawianej tu dziś działalności. Miast jednak uciekać poza granice kraju lub zamykać biznes warto rozważyć faktyczne skonsolidowanie branży żywo zainteresowanej tematem i zabranie się do działań zmierzających do koniecznych zmian w prawie.
NSA nie wypowiada się w sposób emocjonalny czy oceniający a orzeka na podstawie i w granicach prawa. Nie jest winą NSA negatywne dla wielu rozstrzygnięcie. Podstawą takiej a nie innej sentencji jest bowiem podstawa prawna, którą jest tu uwielbiana przez wszystkich ustawa o wychowaniu w trzeźwości. Jak wypowiedział się sam sąd:
„…Przy takich uregulowaniach ustawy całkowicie niedozwolone jest wszelkie „łagodzenie” przyjętych w niej ograniczeń dostępności alkoholu i stosowanie jakichkolwiek ułatwień w jego nabyciu, np. poprzez przyjmowanie zamówień na odległość i dowożenie alkoholu do miejsca wyznaczonego przez klienta. Uznanie dopuszczalności takich działań, przy obecnej treści ustawy, całkowicie zaprzecza jej celowi, jak i pozbawia sensu płynące z niej ograniczenia, bowiem daje sposób na proste i pełne ich obejście. Tymczasem celem ustawy było utrudnienie dostępności alkoholu, nie zaś uproszczenie jego dostarczenia klientowi. W tym stanie rzeczy, zarzut naruszenia prawa materialnego przez błędną wykładnię wskazanych przez organ przepisów ustawy o wychowaniu w trzeźwości jest w pełni uzasadniony”
Jest rzeczą naturalną, że rzeczywistość wyprzedza legislację. Karygodny jest jednak fakt, że ustawodawca konsekwentnie ignoruje zmiany zachodzące w świecie i boi się podjąć się choćby próby stosownych regulacji w sposób racjonalny.
A mnie od zawsze ciekawi zmiana punktu widzenia państwa w zależności od sytuacji. Na prawie się nie znam, ale od księgowego punktu widzenia można zauważyć, że państwo zawsze i wszędzie dąży do opodatkowania czego się da. Weźmy na przykład taką sytuację:
Klient z kraju A kupuje przez internet wino w sklepie internetowym zarejestrowanym i mających siedzibę w kraju B. W tym wypadku towar ten zostanie opodatkowany w kraju B, a nie A. Wynika z tego, że zakup towaru/usługi odbywa się na terenie kraju B, a nie A.
Punkt widzenia zmienia się jednak zupełnie, gdy chodzi o przepisy antyalkoholowe i jak zauważyłeś, miejscem zakupu jest miejsce odbioru… Jak rozumiem w wyżej opisanej sytuacji sam akt sprzedaży dokonywać miałby się w kraju B?
Logiki brak…
Nie posądzasz chyba naszego ustawodawcy o logiczne działanie? 😛
Podatki międzynarodowe są regulowane wewnątrz cywilizowanego świata umowami międzypaństwowymi i narzucają pewien porządek a przede wszystkim noszą znamiona stabilności i refleksji twórców. Regulacje krajowe są natomiast tworzone dość chaotycznie, na potrzeby chwili co niestety widać 🙂
Jak działa racjonalny ustawodawca, który powinien tworzyć spójny system prawa ilustruje świetnie, interesujący z uwagi na nasz gorący temat, zapis w ustawie o prawach konsumenta z 2014 roku. Określa on wprost zasady zwrotu i reklamacji ALKOHOLU ZAKUPIONEGO NA ODLEGLOŚĆ! Czyli reguluje sytuację, która jest sprzeczna z ustawą o wychowaniu w trzeźwości 😉
Trzeba mieć mocne nerwy do prowadzenia interesów w tak wrażliwej branży jak alkoholowa.
Witam.
Proponuję proste rozwiązanie. Za niewielką opłatą odbiór mógłby następować w sklepie nieopodal miejsca zamieszkania zamawiającego, który koncesję na sprzedaż by posiadał i był ogniwem w całej transakcji na zasadzie wynagrodzenia prowizyjnego za pośrednictwo lub niewielkiej marży sprzedawcy detalicznego, Takie rozwiązanie mogłoby ułatwić też zakup wina z zagranicy. Kwestia dopracowania szczegółów.
Pozdrawiam.
Rozwiązań, które niezbyt elegancko nazwałem trikami jest wiele 🙂 Dlatego też studziłem wczoraj emocje przecząc twierdzeniom jakoby wydarzyła się wielka tragedia. NSA nie odnosił się do wielu sytuacji jak choćby zamawianie przez internet z odbiorem osobisty w samym sklepie (ja często robię zakupy w różnych sklepach internetowych i odbieram osobiście). Tego typu zachowania nie są objęte sentencją więc potencjalne zarzuty urzędów nie będą mogły się podpierać wykładnią NSA. Szkoda jedynie, że wciąż musimy walczyć zamiast spokojnie prowadzić biznes. Swoją drogą niezły pomysł z tym sklepem pośrednikiem, ciekawe co PARPA na to wymyśli 😛
Nie bardzo mieliby pole manewru. Toż to normalny obrót handlowy. Pośrednik ma zysk, od którego płaci podatki i wszystko dzieje się w „granicach” przewidzianych koncesją. Towar ma znaki akcyzy. W ten sposób można by tez legalnie ściągać wina z zagranicy wyszukując je samemu i wskazując wybranego „importera”, który wszak na potrzeby sprzedaży własnej może działać na koncesji detalicznej. Skoro firma typu PayU mogła połączyć potężne bankowe korporacje i wprowadzić płatności online, to nie widzę powodu żeby winomaniacy nie mogli dać rady. Za dobrą stawkę sam mógłbym taki projekt poprowadzić dla którejś z ogólnopolskich sieci sklepów winiarskich 🙂
Problem polega na tym, że posiadacz koncesji na detaliczna sprzedaż alkoholu nie może sprzedawać innemu posiadaczowi koncesji na detaliczną sprzedaż.
W innych krajach sprzedaż alkoholu przez internet jest czymś normalnym. W Polsce jest czymś zabronionym. Dlaczego? Politycy nie dość, że utknęli gdzieś w średniowieczu, to jeszcze zamiast pomagać to szkodzą. Jednak Polak jak to Polak, jakiś sposób na to znajdzie na pewno.
Tak, rozwiązania się znajdą 😛 Szkoda tylko, że musimy jak zawsze kombinować na granicy prawa zamiast zwyczajnie żyć i prowadzić legalny biznes.
Kluczowa jest tu ustawa antyalkoholowa i silna pozycja PARPA jako elementu nadzoru. Przy obecnej zmianie nie liczyłbym na liberalizację tegoż wędzidła.
Zastanawia mnie dlaczego akurat teraz robi się taka burza przy tym zagadnieniu, a nie zaraz po wydaniu orzeczenia? Any ideas?
Dokładnie z tych samych powodów co zeszłoroczne strajki restauratorów krakowskich przeciw uchwale Rady Miasta Krakowa, opublikowanej ponad rok wcześniej 🙂 Nikt nie czyta publikatorów urzędowych poza urzędnikami i bardziej znudzonymi prawnikami. Jeszcze mniej osób zainteresowanych jest orzecznictwem. Do czasu kiedy prawo nie zacznie działać (najlepiej gdy kogoś widowiskowo skrzywdzi) media nie są zainteresowane problemem. Gazeta Prawna napisała po roku informację o potencjalnych skutkach orzeczenia bo miała do tego prawo. To że wywołała branżową panikę to inna sprawa 😛
A jak ktoś mieszka na zdupiu i jest emerytem ima chęć. Na dobry trunek?
Trzeba wró ic do starego rozwiązania niech was
W UK rozwiązali to w ten sposób: prowadząc sklep online właściciel witryny musi mieć spejclaną licencję (wydawaną na osobę) oraz miejsce, w którym trzyma alkohol (magazyn) musi także posiadać licencje. Dodam, że dotyczy to tylko sprzedaży detalicznej, dla indywidualnego klienta. Jednym z wymogów jest tylko sprawdzenie, czy osoba kupująca allkohol jest pełnoletnia. Proste, prawda?